sobota, 28 września 2013

ZK-wrzesień 2013

dzisiaj musiałam się wybrać na zakupy, bo poszukiwałam paru kosmetyków, nie wszystkie kupiłam. właściwie prawie nic nie kupiłam, ale podzielę się z Wami co upolowałam ;) miałam zaplanowany inny post i pewnie pojawi się wieczorem lub jutro rano.


mój aparat już szwankuje i nie robi tak ładnych zdjęć jak kiedyś, a jeszcze blogger psuje ich jakość :(
1.odżywki Joanna Naturia- kupiłam wszystkie rodzaje, a sprzedawczyni śmiała się ze mnie, że robię zakupy hurtowo :) mam w planach zrobienie ich porównania. są tanie, mają w miarę przyjazne składy i niektóre zapachy mnie oczarowały :)) martwi mnie jedynie obecność IPA w składzie :(

2.mgiełka Gliss Kur z 7 olejkami- przyda mi się mgiełka z ładnym składem, lecz z silikonem, idealna na okres jesień/zima :)) zastanawiałam się nad wersją z 7 olejami i  Ultimate Oil Eliksir. oby dwie pachną niesamowicie. wybór padł na tą, choć bałam się obciążenia, bo w końcu 7 olejków może zrobić swoje. użyłam już jej i jest dobrze ;)

kupiłyście coś we wrześniu?
hair model

piątek, 27 września 2013

o SLS i SLES

na reszcie weekend i mam trochę wolnego czasu, więc korzystam i piszę dla Was post ;) piszę odnoście tego posta. nie odkryję Ameryki, to na pewno, ale postaram się pomóc młodym włosomaniaczką poszerzyć swoją wiedzę na temat substancji myjących jakimi są SLS i  SLES.


właściwie czym jest to całe SLS i o co tyle szumu?

SLS to skrót od Sodium Lauryl Sulfate. SLS jest detergentem, który znajduje się najczęściej na początku składów w szamponach. jest silniejszy niż jego brat, o którym za chwilę także wspomnę. detergenty dzielimy na mocniejsze i słabsze (w innym poście odnośnie detergentów postaram się zrobić tabelkę). usuwa łój, zanieczyszczenia itd., ale robi to tak dokładnie, że pozostawia włos 'goły' i czyści przez niszczenie warstwy lipidowej. ponadto odpowiada za mocniejsze pienienie się szamponu, dlatego drogeryjne szampony pienią się bardzo obficie. Niewątpliwie przesusza i podrażnia skórę głowy, zaburza wydzielanie łoju i wywołuje świąd. Nie jest polecany dla wrażliwców, ale pamiętajcie, że każdy kto nie jest wrażliwcem może się nim stać, bo Wasza skóra nie jest z kamienia ;) o jego szkodliwym działaniu wie nawet wikipedia :) używacie szamponów z SLS i wszystko jest 'w porządku'? to tylko kwestia czasu, aż Wasza skóra zacznie się buntować, zwróćcie uwagę czy nie macie go u siebie w myjadłach ;)

czyli SLES też jest taki straszny?

SLES jest skrótem od Sodium Laureth Sulfate. oczywiście także jest detergentem, ale łagodniejszym.

stosowanie sulfatesów 'z głową' nie zrobi nam krzywdy. zmywają bardzo dobrze parafinę, oleje. ważnym elementem pielęgnacji włosów jest oczyszczanie ich tak często jak tego potrzebują-wszystko z otoczenia i składników kosmetyków się na nich nadbudowuje i nie służy im to, nawet My możemy zauważyć to gołym okiem. mi wystarczy oczyszczanie raz w miesiącu i oczyszczam razem z peelingiem (chcecie post o tym? ;)).


znacie teorię slsów i slesów? jak wychodzi Wam to w praktyce? zaplanowałam post związany z oczyszczaniem, czyli będzie dopełnieniem tego ;)
zostawiam Was z tym wpisem, a sama uciekam ćwiczyć, muszę spalić tego okropnego pączka! :)
hair model

wtorek, 24 września 2013

ratujemy fale!- czyli włosy na drugi dzień

cześć. pod tym postem pisałyście mi, że chciałybyście przeczytać o reanimacji fal, więc dołożę do tego swoje trzy grosze i napiszę jak ja postępuję ;) moje włosy często po umyciu są ładnie powywijane, a jak ugniotę je palcami czy żelem lnianym to już w ogóle. ale często na następny dzień już nie są takie idealne, a przecież nie będę katowała włosów i myła ich codziennie tylko dlatego, żeby skręt był ładniejszy :)
czasami mają gorszy dzień i po prostu nie chcą się falować, choćbym je nawet nawijała na papiloty, a końce sterczą w każdą stronę. są wtedy proste od ucha w dół z wywiniętymi końcami, nie trudno się domyślić, że puszek wtedy mam niezły :P czeszę je wtedy i dyscyplinuję odżywką bs/mgiełką/odrobiną oleju. każda kręcono-, falowano-włosa spotkała się chyba z tym problemem. to jak nasze włosy wyglądają następnego dnia wiążę się z tym jaką fryzurę miałyśmy na noc, ale o tym w innym poście opowiem ;)

                   PRZED:                                         W TRAKCIE:                                   PO:
blogger strasznie psuje jakoś zdjęć :(

METODY:

a) butelka z atomizerem z wodą
potrzebujemy rzecz jasna psikadła z wodą ;) spryskujemy nim nasze falki, aby nie były mokre, a wilgotne. włosy po tym 'zabiegu' skręcą się jak po myciu. czyli otrzymamy efekt o jaki nam chodzi ;) pamiętajcie tylko, aby nie przesadzać z ilością i nie wychodzić na dwór od razu po spryskaniu włosów. choroba nie jest nam potrzebna :D często korzystam z tego sposobu, nie zauważyłam żadnych minusów, nie jest czasochłonny.

b) mgiełka
jeśli nasze włosy je lubią i podkreśla nam skręt to powinna się sprawdzić, w moim przypadku właśnie tak zachowuje się mgiełka aloesowa.

c) żel
w tym podpunkcie chodzi po prostu o to, żeby ugnieść włosy żelem. z tego sposobu korzystam zdecydowanie najczęściej, bo po żelu lnianym moje fale zyskują mega objętość, niestety jest kwestią paru godzin lub silnego wiatru dopóki stracą tą objętość.

d) odżywka bez spłukiwania lub odrobina odżywki do spłukiwania
zazwyczaj aplikuje ją głową w dół. większość reanimacji robię głową w dół, włosy wtedy są bardziej skręcone i zyskują na objętości.

e) żel aloesowy
nie używałam tego produktu, ale moje włosy kochają aloes, więc wkrótce pewnie wypróbuję. pamiętajcie, żeby wybierać żel o ładnym składzie z dużą zawartością aloesu. postępować jak z żelem lnianym czy innym stylizatorem w żelu.

f) suszenie dyfuzorem
włosy oczywiście trzeba wcześniej zamoczyć. korzystałam z tego spopsu tylko raz, z racji tego, że nie mam (bo nie używam) suszarki. jest to trudniejsze niż myślałam, ale nauka czyni mistrza :D

g) mycie od początku
nie korzystam z tego sposobu, jeśli włosy nie nadają się do rozpuszczenia to związuję je w koczka/kucyka czy inne upięcie ;) ale umycie na pewno wyeliminuje problem niesfornych fal.

jak postępujecie ze swoimi włosami następnego dnia? a może same Wam się układają? :)


+w poniedziałek od listonosza dostałam taki oto prezent:
bardzo się cieszę z wygranego konkursu u Asi i z miłą chęcią będę testować witaminki :)
hair model

czwartek, 19 września 2013

I have an idea!

witajcie serduszka moje. dzisiejszy dzień był pełen wrażeń, a zarazem smutny i nudny. na wf nauczyłam się przewrotu w tył i w przód o prostych nogach. ponoć ten w tył jest prostszy, dla mnie łatwiejszy był w przód ;) z pływaniem miałam tak samo. zanim nauczyłam się pływać do przodu (jeszcze niezbyt dobrze mi to wychodzi :P) już śmigałam do tyłu ;) obiektem moich doświadczeń (nie włosowych) było dzisiaj jabłko. miałam je ususzyć. włączyłam piekarnik i je włożyłam. wyciągnęłam i miałam upieczone jabłko..... jutro muszę powtórzyć doświadczenie od początku, marna ze mnie 'kuchareczka' :)) na jednym z zajęć tak bardzo mi się nudziło, że sporządziłam plan postów na bloga ;)
  • o SLES i SLS
  • o innych substancjach myjących
  • o alkoholach
  • o wcierkach (jak je aplikować itd) i masażu skóry głowy
  • nocne upięcia
  • pielęgnacja włosów jesienią
  • zabezpieczanie końcówek
  • porównanie odżywek b/s z serii Joanna Naturia
  • metody olejowania
  • porowatość włosów
  • porowatość włosów a dobór oleju
  • porowatość a właściwa pielęgnacja
  • o aloesie
  • zabezpieczanie włosów przed chlorem
  • chelatowanie
  • loki na chusteczkach nawilżanych
  • loki na opasce
  • reanimacja fal
  • o płukankach
  • długość włosów dopasowana do kształtu twarzy
  • pielęgnacja włosów między myciami
  • porównanie olei Green Pharmacy
  • recenzja odżywki Garnier AiK (zapomniana, leżała w jednym z pudeł i dzisiaj jej użyłam, przypomniała mi co w niej uwielbiam ;))
  • proteiny, humektanty i emolienty
  • pH w kosmetykach
  • twardość wody (akurat ten temat mam na chemii)
  • o czytaniu składów
który temat Was najbardziej zaciekawił i chciałybyście o nim najprędzej przeczytać? ;)


spójrzcie co ostatnio znalazłam na cmentarzu, moja druga w tym roku i w życiu :))

hair model

niedziela, 15 września 2013

recenzje cz.IX - balsam do włosów nawilżająco-regenerujący Joanna

cześć. wiecie co? nienawidzę takiej pogody. jesień jesienią, ale z każdym rokiem wydaje mi się, że coraz gorzej ją znoszę. i na dodatek przeziębiłam się, pierwszy raz w tym roku (w 2012 chyba też nie chorowałam). wróciłam niedawno od ortodonty, na fotelu płakałam z bólu! i to nie koniec, teraz będzie tak codziennie dopóki zęby mi się bardziej do siebie 'nie zbliżą' i szyna retencyjna będzie pasowała idealnie, bo teraz jest trochę za mała i 'ma ciągnąć'. jeśli nigdy więcej się już nie zobaczymy to miejcie świadomość, że umarłam z bólu i bardzo Was kocham :)
 teraz czas na milsze zdarzenia i to co każda z Nas lubi, kosmetyki ;) dzisiaj recenzja odżywki b/s, którą w swoich zbiorach mam odkąd pamiętam, zapraszam :)



OPAKOWANIE:
miękki biały plastik. nie widać ile produktu zostało, pod światło też nie, ale bez problemu możemy to dostrzec odkręcając nakrętkę. etykieta jest miła dla oka. jednak największy minus tego opakowania to otwór. nie jest duży, ale zbyt dużą ilość produktu wylewa.

ZAPACH:
przyjemny, odprężający. wyczuwam nutę mydła, co mnie dziwi. przeplata się też mleko. ot co, nie potrafię dokładnie ocenić jak pachnie, porównaniami nie zachęciłam Was raczej do niego, a nie jest zły, mi się podoba :) utrzymuje się na włosach, ale nie długo, do paru godzin.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ:
niewątpliwie konsystencja jest za rzadka! prawie przy każdym użyciu spływała mi z ręki. wydajność o dziwo jest dobra, kupiłam ją bodajże rok temu i jeszcze ją mam. fakt faktem, że sięgałam po nią sporadycznie, ale od miesiąca próbuję ją wykończyć i nie zauważyłam, żeby coś ubyło.

SKŁAD:
Aqua (woda), Cetyl Alcohol (emolient, emulgator, zmiękcza, wygładza), Cetearyl Alcohol (emolient, zmiękcza, wygładza), Stearalkonium Chloride (konserwant, substancja antystatyczna), PEG-20 Stearate (emulgator, humektant), Cetrimonium Chloride (antystatyk, kondycjonuje, konserwant), Isopropyl Alcohol (konserwant, może wysuszać i podrażniać), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil (emulgator), Mel Extract (odżywia, nawilża, nabłyszcza), Hydrolyzed Milk Protein (odżywia, wygładza, nabłyszcza), Propylene Glycol (humektant, przenika przez warstwę rogową naskórka), Panthenol (odżywia, łagodzi, przyspiesza odnowę naskórka), Triethanolamine (regulator pH), Parfum (zapach), Coumarin (składnik kompozycji zapachowych), DMDM Hydatoin (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant, Methylisothiazolinone (konserwant).

KRÓTKI KOMENTARZ:
skład pozostawia wiele do rzeczenia. na czwartym miejscu jest konserwant! a przed nim tylko woda i zmiękczacze. maksymalne stężenie tego chlorku w produktach bez spłukiwania to 0,1% więc substancje za nim są w bardzo niewielkiej ilości! co tutaj ma zadziałać? dalej jeden z gorszych alkoholi, który może zrobić wielkie kuku skórze wrażliwców. ekstrakt miodu i proteiny mleka są w śladowej ilości, nie mają szansy zadziałać. łącznie mamy tutaj aż sześć konserwantów i tylko trzy substancje podkreślone zielonym, czyli te 'działające', naturalne. licho ze składem, oj bardzo licho..

CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
w okolicach 5 zł/ 300g. nie widziałam go w drogeriach, ale nie jestem pewna czy w Ross go nie ma. na pewno znajdziecie go w mniejszych, osiedlowych sklepikach.

DZIAŁANIE:
nakładany na suche włosy nadaje się jako stylizator, dobrze wydobywa skręt i nie są po nim klejące jak po żelach. niesamowicie zmiękcza włos (wina tych dwóch alkoholi ;))! mam po nim tak strasznie gładkie włosy, że gumka mi spada. są po nim bardzo mięciutkie, aż chce się je dotykać. czy nawilża? zwiększonego nawilżenia nie zauważyłam. zregenerowania też nie ;) i nikt tego u siebie nie zaobserwuje, bo nie ma tutaj substancji odpowiedzialnej za te czynniki ;) rok temu używałam go parę razy, wtedy miałam jeszcze trochę zniszczonych włosów. producent informuje nas, że jest przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych, czyli mniej więcej takich jakie miałam. niestety wtedy z włosami nie robił NIC, lepiej sprawdza się na zupełnie zdrowych falkach. przesuszenia czy podrażnienia po IPA nie zauważyłam.

+niska cena,
+wydajność,
+pojemność,
+ładny etykieta,
+zapach,
-skład,
-działanie,
PODSUMOWANIE:
raczej nie kupię go więcej. nie jest to produkt, który odżywi nam włosy, działa tylko w wewnętrznej części włosa. nie do końca spełnia moje oczekiwania odnoście odżywki bs, choć niewiele ich używałam, wolę mgiełki.

miałyście jakieś balsamy Joanny? jakie macie o nich zdanie?
hair model

sobota, 14 września 2013

moja walka o centymetry- TAG

to mój drugi TAG od czasu blogowania i zapewniam Was, że nie ostatni :) bardzo polubiłam wszelkiego rodzaju TAGi, a ten jest ciekawy ze względu na tematykę pytań. bardzo dziękuję Felice za otagowanie mnie (:*) i zapraszam na przeczytanie moich bazgrołów :)


zasady:
1. napisz kto Cię otagował.
2. zamieść baner oraz zasady zabawy w poście odpowiadającym na tag.
3. odpowiedz na wszystkie 6 pytań.
4. zaproś do udziału przynajmniej 5 innych bloggerek.










pytania:

1.ile cm mają Twoje włosy obecnie i do jakiej długości dążysz?
w tym momencie mierzone od linii czoła do końcówek mają 47 cm, dążę do długości do talii lub trochę za talię.

2.co zmotywowało Cię do zapuszczania i jaka była Twoja standardowa długość włosów?
oczywiście chęć posiadania pięknych, błyszczących włosów do pasa i moja przyjaciółka, która pierwsza miała fioła na tym punkcie i mnie zaraziła tą 'chorobą' ;) moje włosy zawsze były krótkie, nigdy nie przekroczyły długości poza łopatki.

3.jaki jest Twój miesięczny przyrost (bez wspomagaczy)?
zbłaźnię się odpowiedzią, ale nie wiem, na prawdę nie mam pojęcia. od czerwca stosuję co miesiąc wspomagacze, a wcześniej nie mierzyłam ich. wydaje mi się, że przyrost waha się od 1cm do 1,5 cm, ale potwierdzenia mojej tezy nie mam ;)

4.jaka jest Twoja ulubiona/najskuteczniejsza wcierka przyspieszająca przyrost?
nie przetestowałam ich wiele, od paru miesięcy dopiero testuję wcierki. ale polubiłam Garnier Neril

5.jaki suplement spowodował u Ciebie najlepsze efekty?
podobna historia jak z wcierkami. tyle że nie testowałam żadnego. od początku września stosuję drożdże Lewiatan, ale nie mogę zdradzić szczegółów :D

6.inne sposoby, które przyczyniły się do wzrostu Twoich włosów?
masaż skalpu, palcami jak i masażerem. sprawia wiele przyjemności i jest skuteczny :) choć parę razy zaplątałam się w masażerze, na szczęście obyło się bez ciągnięcia włosów czy ich obcinania :P

TAGuję:
AsięLottęKasięMoją Włosową Obsesję oraz Claudię :)

zostawiam Was z tym postem i uciekam się szykować na dożynki, trzymajcie się ciepło w tą ponurą porę roku :*
hair model

czwartek, 12 września 2013

plopping

inne nazwy, które funkcjonują i oznaczają to samo to plunkingręcznikowanie i koszulkowanie. słyszałam kiedyś o tej metodzie, jednak nie zagłębiałam się w tym temacie dogłębniej, nie próbowałam nigdy tego, jednym uchem wleciało, a drugim wyleciało :) ostatnio postanowiłam przetestować, spontaniczna decyzja i zakochałam się w tym! :)
plopping-metoda naturalnej stylizacji włosów, po której włosy kręcone/falowane powinny się lepiej skręcić, ale i włosy proste często osiągają lekki skręt.

krok po kroku rozpiszę wszystko jak powinno się prawidłowo 'plopować' włosy :)
1. skończyłyśmy nasz 'rytuał' włosowy i włosy nam ociekają z wody, odsączamy dłońmi nadmiar wody i nakładamy na nie odżywkę bs lub stylizator (ja nie stosuję odżywki bs, CZASAMI jako stylizator używam żelu lnianego, ale to rzadko).
2.kładziemy ręcznik lub duży T-shirt (ja używam bawełnianego T-shirt'a) na zamkniętej toalecie, pralce, koszu na brudy, łóżku w pokoju czy gdzie nam wygodnie.
3.schylamy się.
4.włosy układamy na czubku głowy, wszystkie razem.
5.zawijamy koszulkę/ręcznik dookoła naszej głowy, skręcamy i związujemy z tyłu głowy.
6.chodzimy w takim turbanie i ściągamy ręcznik/koszulkę po ok.15 minutach.
7.suszymy włosy lub pozwalamy im naturalnie wyschnąć, można jeszcze je ugnieść i rozdzielić palcami.
8.cieszymy się pięknymi loczkami! :)

to zdjęcie stało się 'głową' ploppingu, jednak ja ani po tekście, ani po obrazkach nie do końca wiedziałam jak postępować, niżej zamieszczę zdjęcia, które obrazują to jak ja postępuję :)
1.
mokre, nierozczesane, przejechane parę razy palcami.
2.

3.


4.
5.

6.

7. i po piętnastu minutkach w turbanie:
z fleszem, oj chciałabym mieć taki blask ;)
8.



suche, bez stylizacji, pozostawione same sobie:

ugniecione żelem lnianym:

od razu chcę uprzedzić, że plopping do którego były wykonywane zdjęcia nie wyszedł mi prawidłowo, nie mogłam zawiązać turbanu, a to dlatego, że koszulka powinna być w drugą stronę. skręt wyszedł mi lekki i nierówny, efekty po prawidłowym ploppowaniu są lepsze niż po żelu lnianym, czego na zdjęciach nie widać ;)

odpowiem na większość pytań dotyczących ploppingu, które mogą wam się nasunąć na myśl, ale jeśli jeszcze jakieś macie to pytajcie, postaram się udzielić odpowiedzi :)

1.czy rozczesuje się włosy przed ploppingiem?
ja ich nie czeszę prawie wcale, także tego nie robię, ale jeśli Twoje włosy wymagają rozczesania po umyciu to oczywiście masz pełne prawo to zrobić przed tą metodą, to nie ma znaczenia. nie rozczesuj po punkcie 7., bo cały plopping pójdzie na marne :)

2.czy plopping nadaje się do włosów mocno puszących się?
myślę, że tak. po poprawnie wykonanym ręcznikowaniu nie powinny się puszyć, ba, powinny być ujarzmione i pojawią się spiralki jeśli mamy włosy z tendencją do kręcenia się, aczkolwiek nie jestem pewna w 100 procentach (jestem w 90% ;)), bo takowych włosów nie mam.

3.używać do tego małego ręcznika czy dużego? czy włosy do ramion nie będą za krótkie?
koniecznie dużego, małego ręcznika nie zwiążemy z tyłu głowy. włosy do ramion nie będą za krótkie, sama takie posiadam, także wiem na pewno. też sobie zadawałam to pytanie, jednak wszystko wyszło znakomicie. długość włosów nie ma znaczenia w w koszulkowaniu :)

4.lepiej stosować na suchych czy mokrych włosach?
o niebo lepiej na mokrych, włosy wtedy są bardzo podatne na układanie, stylizację. na włosach suchych raczej nie wyjdzie lub skręt będzie o wiele mniejszy niż na mokrych.

stosujecie plopping? macie jakieś pytania? :)
hair model

wtorek, 10 września 2013

skrzyp polny

kłaniają nam się metody na piękne i zdrowe włosy naszych babć i prababć. używali oni zazwyczaj pokrzywę i skrzyp, dzisiaj opowiem o skrzypie :)
skrzyp jest bogaty w krzem i szereg witamin, przyspiesza wzrost włosa i go wzmacnia. stosowany na skalp niweluje wypadanie.

*mgiełka ze skrzypu:
przepis:
garść świeżo zebranego skrzypu polnego zalewamy litrem wody, doprowadzamy do wrzenia i odstawiamy na jakiś czas. potem odcedzamy i pryskamy włosy od czasu do czasu.
efekt:
włosy się wzmocnią, będą delikatniejsze i nabiorą zdrowego, naturalnego połysku. tą mgiełkę używam od wielu lat i jestem z niej bardzo zadowolona, choć trochę śmierdzi :) można stosować ją jako wcierkę, ale sama jeszcze tego nie robiłam.

*płukanka ze skrzypu:
przepis:
jeśli chcesz stosować ją często to przepis wygląda tak: pół garści zalać litrem wody i dalej postępować jak z mgiełką tylko polać włosy jako ostatnie płukanie, a jeśli raz na jakiś czas to użyj całej garści. ważna jest ilość skrzypu i częstotliwość używania, ponieważ jak każde zioło może wysuszyć.
efekt:
nasza czupryna będzie miększa, bardziej puszysta i lśniąca. warto ją wypróbować, bo skrzyp rośnie wszędzie (no prawie ;)), a jeśli nie mamy dostępu do takowego można kupić w aptece, np doz lub sklepie zielarskim suszony, może się okazać, że zakochacie się w niej ;)

moje mgiełki :)


zostawiam Was z tym postem i zmykam biegać, choć pogoda nie zachęca ;)

wykorzystujecie skrzyp w swojej pielęgnacji włosów?
hair model

sobota, 7 września 2013

siemię lniane pod lupą

witajcie kochane. ostatnimi czasy siemię lniane robiło furorę na blogach, nie byłabym sobą gdybym go nie przetestowała i wyraziła indywidualnej opinii, która u każdego będzie inna :) parę dni temu zafundowałam włosom lniane spa. na noc nałożyłam olej lniany, po zmyciu nałożyłam maskę lnianą na 1,25 h, następnie zrobiłam płukankę lnianą i ugniotłam żelem lnianym. przepisy i efekt możecie przeczytać poniżej :)


PŁUKANKA Z SIEMIENIA LNIANEGO
*przepis:
do głębokiej miski wsypujemy 2 łyżki siemienia i zalewamy kubkiem wrzątku. przeczytałam kiedyś, że odcedza się po piętnastu minutach, ale do końca nie jestem ich pewna, zawsze trzymam dłużej i sprawdzam czy nasiona oddały to "cudo" próbując :D odcedzoną wodą płuczemy włosy i nie spłukujemy, choć można ale efekt będzie mniej widoczny.
*efekt:
płukanka była pierwszym "czymś" na włosy z siemienia i po pierwszym użyciu zakochałam się ;) włosy są po niej mega delikatne, miękkie, puszyste, gładkie i nawilżone.

 
1.

2.

3.

4.


5.


ŻEL DO STYLIZACJI
*przepis:
wsypujemy dwie łyżki siemienia lnianego do garnka z wodą (2 szklanki) i gotujemy przez 15-20 min od czasu do czasu mieszając. odcedzić i stosować jak żel stylizujący. po zrobieniu przechowywać w lodówce do dwóch tygodni.
*efekt:
naturalny żel, który oprócz tego, że utrzyma nasz skręt to jeszcze odżywi, czego chcieć więcej?:) nigdy nie używałam produktów stylizujących i ten żel był pierwszy, ale wiem, że jedyny i zostanie ze mną na zawsze :D

1.
2.

3.

4.


5.

MASKA Z SIEMIENIA
*przepis:
podobnie jak żel lniany wsypujemy dwie łyżki siemienia, ale zalewamy jedną szklanką wody i gotujemy 15-20 min, następnie przecedzamy i nakładamy na umyty szamponem sklap i długość na ok. 30 min (czas jest kwestią indywidualną) i spłukujemy.
*efekt:
gdy robiłam lniane spa nakładałam ją po raz pierwszy. efekt był podobny jak przy płukance, ale mocniejszy. włosy były delikatne, mięsiste, dociążone i odbite u nasady i lekko usztywnione, czyli takie jakie lubię ;) nie robię masek domowej roboty, wybieram te gotowe i dodaję półprodukty, ale ta będzie wyjątkiem :)

1.

2.

3.


4.

5. 
niezbyt dobrze odcedziłam ;)
SZAMPON Z SIEMIENIEM
*przepis:
szampon, którego chcemy użyć mieszamy z odrobiną żelu lnianego. drugi przepis to po prostu kilkakrotne masowanie skalpu żelem lnianym, oczywiście nie spieni się.
*efekt:
w pierwszym przepisie żel złagodzi działanie szamponu, a w drugim usunie zanieczyszczenia i będzie delikatniejszy niż jakikolwiek szampon. jest to metoda dla wrażliwego skalpu, ale na pewno nie przetłuszczającego się, będzie dla niego za delikatny i na następny dzień można spodziewać się przyklapu. i nie zapominajmy, że ten specyfik nie zmyje nam oleju ;) szczerze mówiąc nie stosowałam tego przepisu i czuję, że nie jest dla mnie. lubię czuć, że moje włosy myje coś mocniejszego (nie mówię o SLES czy SLS, a o ALES, ALS lub delikatnych myjadłach, ale nie tak delikatnych jak żel)

+ cała kolekcja lnianych kosmetyków


i odpadki :D

nie wyrzucajcie ich. można je użyć jako maseczkę do twarzy, genialnie nawilża i koi. lub po prostu zjeść :D

MOJE WŁOSY PO LNIANYM SPA:





 i na koniec moje falki następnego dnia:


lubicie siemię lniane? w jaki sposób je wykorzystujecie?
hair model

czwartek, 5 września 2013

wakacyjna kosmetyczka włosomaniaczki

pogoda mnie przytłacza, szkoła i powrót do obowiązków mnie przytłacza i jeszcze bibliotekę mam zamkniętą do jedenastego :( miło wrócić wspomnieniami do wakacji i zapraszam Wam w podróż po wakacyjnych kosmetykach :)

na początku sierpnia wróciłam znad Bałtyku i opowiem Wam o kosmetykach, które ze sobą zabrałam. postawiłam na minimalizm, chociaż i tak się tego trochę nazbierało, nie będę pisała o takich rzeczach jak szczoteczka, pasta czy szyna retencyjna ;)


pielęgnacja twarzy/demakijaż:
-oczyszczający żel lovena, dobrze oczyszcza i nie podrażnia, ma jeden silikon cykliczny,
-gąbeczka, nie lubię dotykać twarzy dłońmi, do zmywania żelów itp. używam gąbeczek :)
-chusteczki oczyszczające do twarzy Alterra, wzięłam je z myślą zmywania makijażu, bo na twarzy byłam buraczkiem po nich, nie ma ich na zdjęciu, bo oddałam je siostrze, gdyż skórę wokół oczu także podrażniał, a makijaż zmywałam olejem kokosowym :)
-olej kokosowy, zamiast kremu, moja cera woli oleje ;)

makijaż:
-niezastąpiona maskara Illegal Length,
-zalotka, rzęsy są po niej o wiele dłuższe :)
-korektor Synergen, na niespodzianki,
-pomadka Alterra, cudowny skład i jeszcze lepsze działanie :)

pielęgnacja ciała/depilacja:
-olej kokosowy,
-maszynka Gillette,
-pianka do golenia Isana z aloesem, pozostawia nogi meeega gładziutkie, polecam!
-krem do rąk Isana oliwkowy, wybawienie dla moich dłoni!
-anty-perspirant Ziaja, stary ulubieniec ;)

pielęgnacja włosów:
-szampon Johnson's baby lawendowy, wybrałam go ze względu na SLES w składzie, żel Facelle byłby dla nich za delikatny,
-odżywka Isana nawilżająca, moje must have, wzięłam tylko ją, bo dobrze radzi sobie jako pięciominutowa odżywka, ale i maska na 0.5/1 h :)
-balsam Mrs.Potter's z alosem-kupiłam go w Realu, polowałam od dawna i w końcu mam :)
-wcierka Jantar, ma naturalne filtry, więc musiała się tu znaleźć :D
-olej kokosowy, moje włosy uwielbiają kokos i na plaży radzi sobie z nimi znakomicie,
-wcierka Ganier Neril, stosowałam ją w sierpniu na skalp,
-puder Babydream, recenzja tu,
-lakier Wellaflex, na grzywkę ;)
-jedwab Green Pharmacy, w sierpniu nim zabezpieczałam końce :)

po przyjeździe mocno je oczyściłam i zafundowałam mega porcję protein (laminowanie) choć moje włosy je niezbyt lubią, raz w miesiącu funduję im bombę proteinową, w lipcu niestety jej nie dostały, więc nadrabiam wszystko :D


co zabrałyście ze sobą na wakacyjne wyjazdy? :)

hair model

środa, 4 września 2013

recenzje cz.VIII - wcierka Garnier Neril

przywiozłam ją ze sobą z Niemiec i namiętnie stosowałam w ubiegłym miesiącu. miałam ją zaplanowaną na kwiecień, ale włożyłam do koszyka w dm i nie mogłam czekać, aż do kwietnia, więc zaczęłam ją denkować. zapraszam :)


OPAKOWANIE:
buteleczka wykonana jest z ciemnego szła, posiada dziwną zakrętkę i mały otwór, ale jest nieporęczny w stosowaniu, bo zbyt duża ilość wylewa się na skórę głowy. grafika mi się nie podoba.

ZAPACH:
pachnie intensywnie, alkoholowo i trochę męsko. o dziwo ten zapach mi się podoba.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ:

rzadka, jak na wcierkę przystało, niczym woda. gdy za dużo wylałam na skalp to ciekła mi po twarzy. starczyła mi na miesiąc używania co dwa dni, czyli piętnaście razy zaaplikowałam ją. u mnie wcierki mają bardzo słabą wydajność.

SKŁAD:
Aqua/ Water (woda), Isopropyl Alcohol (rozpuszczalnik, ułatwia wnikanie składników, bardzo mocny), CI 60730/ EXT. Violet 2 (fioletowy barwnik), CI 42090/ Blue 1 (niebieski barwnik), Niacinamide (wzmacnia cebulki, zapobiega wypadaniu, spowalnia przetłuszczanie), Chamomilla Recutita Extract/ Matricaria Flower Extract (działa przeciwzapalnie), Tocopheryl Acetate (zapobiega podrażnieniom, nawilża, antyoksydant), Sodium Salicylate (konserwant), Hydroxycitronellal (zapach), Peg-40 Hydrogenated Castor Oil (emulgator), Arginine (wzmacnia włosy), Dihydroxypropyl PEG-5 Linoleammonium Chloride (odbudowuje i nadaje połysk), Ethyl Linoleate (działa odżywczo), Limonene (zapach), Camphor (substancja dezynfekująca), Panthenol (nawilża, działa przeciwzapalnie, wygładza), Menthol (łagodzi podrażnienia), Benzyl Alcohol (konserwant, rozpuszczalnik), Linalool (zapach), Propylene Glycol (nawilża), Alpha-Isomethyl Ionone (zapach), Caprylic Acid (zmiękcza naskórek), Capric Acid (zmiękcza naskórek), Piroctone Olamine (działa przeciwłupieżowo), Geraniol (konserwant), Citronellol (zapach), Betula Alba Extract (leczy podrażnienia, łagodzi, dezynfekuje), Urtica Dioica/ Nettle Extract (przyśpiesza wzrost włosa, zwalcza łupież, regeneruje), Citral (zapach), Citric Acid (regulator pH, usuwa przebarwienia, rozjaśnia skórę), Equisetum Arvense Extract (uelastycznia, goi, działa przeciwzapalnie), Hexyl Cinnamal (zapach), Perfum/ Fragrance (zapach), C158489/1 (konserwant)

KRÓTKI KOMENTARZ:
wcierka alkoholowa, także wrażliwcom nie polecam. w środku składu substancje zapachowe, po co? mamy prowitaminę B5, ekstrakt z rumianku, argininę, pantenol, mentol, ekstrakt z brzozy, pokrzywyskrzypu polnego. składniki ogólnie są w miarę ładne tylko bardzo pomieszane. ekstrakty w śladowych ilościach (oprócz rumianku na szóstym miejscu). mogliby pozmieniać i wyrzucić część zapachów, jest ich osiem! nie podoba mi się jeszcze konserwant tak wysoko, wcierka sama w sobie już jest zakonserwowana alkoholem.

CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
ok.20 zł, 7 €/200 ml. w Polsce nie widziałam jej w żadnej drogerii. nie pytałam czy jest w aptekach ale bez problemu powinniście ją tam znaleźć i w internecie oraz poza granicami Polski w dm.
DZIAŁANIE:
producent na opakowaniu dał informację, żeby używać jej od 8 do 12 tygodni, ja używałam miesiąc, co drugi dzień i się skończyła. nie wyobrażam sobie aplikować jej wg zaleceń producenta, skalp byłby nieźle wysuszony po tych dwunastu tygodniach. ja na szczęście po czterech nie zauważyłam żadnego wysuszenia. wysyp baby hair zawdzięczamy tutaj alkoholowi. przyśpiesza przyrost. z ciekawości zmierzyłam włosy ok.20 sierpnia i byłam w szoku, że nic nie urosły! nie wierzyłam, że urosną do 1 września, ale się przeliczyłam. we wrześniu moje pasemko kontrolne mierzy 9 cm, czyli zyskało dodatkowe 2.5 cm :) więc kosmetyk działa. może większy przyrost dałoby stosowanie jej 12 tygodni? ale 3 miesiące używania wcierki alkoholowej raczej nie wchodzi w grę :D używałam jej również, gdy nie myłam włosów. co do przetłuszczania to w niewielkim stopniu przetłuszczała włosy u nasady, ale nie drastycznie, żeby od razu je myć ;) tutaj możecie spojrzeć jak rozprawił się z porostem
PODSUMOWANIE:
nie wiem czy będę do niej wracać. moim zdaniem jest za droga i spektakularnych efektów nie ma. podobne efekty mogłabym spokojnie uzyskać po wodzie brzozowej czy pokrzywowej, również na bazie alkoholu. w najbliższym czasie nie kupię jej ponownie, bo czeka wiele wcierek do przetestowania, ale przy wizycie w dm pewnie skuszę się na parę buteleczek, na zapas. jeśli macie okazję to przetestujcie ;) dla mnie jest dobrą wcierką, ale szału nie robi. producent zmienił kiedyś skład i niestety nie miałam okazji przetestować starej wersji, ponoć była o niebo lepsza od nowej :( 


+moje 'bejbiki' po tym toniku :)


testowałyście Nerila?
hair model

wtorek, 3 września 2013

recenzje cz.VII - olej Dabur Amla

włosomaniactwo polega na testowaniu, więc jaka byłaby ze mnie włosomaniaczka, która nie przetestowała słynnej Amli :) jedni ją uwielbiają, inni nienawidzą, a pozostali są do niej neutralnie nastawieni. jeśli jesteście ciekawe mojej opinii, zapraszam poniżej :)


OPAKOWANIE:
miękka, przeźroczysta buteleczka. ładna grafika, a zdjęcie Pani z tak gęstymi włosami przyciąga wzrok :) otwór jest duży, przez co może wylać się większa ilość produktu niż chcemy użyć, dlatego zalecam nalewać na łyżkę powoli. nieestetycznie wygląda naklejka, pod którą zebrały się resztki olejku i odkleja się.

ZAPACH:
pachnie orientalnie, kadzidełkami. zapach ten bardzo mi się podoba, jednak to jest kwestia gustu, uwielbiam ten zapach! żałuję, że nie utrzymuje się na włosach po zmyciu :(

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ:
nie jest gęsty jak oliwa z oliwek, nie jest tłusty. ma bardzo rzadką konsystencję, wodnistą. kolor jest przepiękny, w opakowaniu jest ciemno zielony podchodzący pod czerń, a po wylaniu zielony, podoba mi się :) po pierwszym użyciu ubyło mi go wiele z butelki, więc myślałam, że nie jest wydajny, pomimo tego starczył mi na cały lipiec regularnego stosowania i zostało więcej niż 0.5 buteleczki, także jest w miarę wydajny, choć miałam wydajniejsze ;)

SKŁAD:
Light liquid paraffin (emolient tłusty, tworzy film, zmiękcza i wygładza, nadaje połysk, regeneruje), RBD Canola Oil (emolient tłusty, zmiękcza i wygładza), RBD Palmolein Oil (nawilża, wygładza, odżywia), Perfume (zapach), Amla Extract (nadaje sprężystość), BHT (konserwant), C.I.47000 (konserwant), C.I.61565 (konserwant), C.I.26100 (konserwant)

KRÓTKI KOMENTARZ:
na pierwszym miejscu olej mineralny, który ma działanie podobne do silikonów, dalej olej canola (rodzaj rzepaku), olej palmowy, a tytułowy ekstrakt z owoców amli jest za perfumami :( jak każdy olej Amla bazuje na oleju mineralnym, nie każdym jednak on odpowiada, moim zdaniem za daleko ekstrakt z amli, te dwa oleje są miłym zaskoczeniem :)

CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
kosztuje około 25 zł za 200 ml, ja swój kupiłam za 4 euro, także taniej :) dostępny jest na allegro, sklepach internetowych, w indyjskich sklepach.

DZIAŁANIE:
kupiłam go z myślą stosowania na skalp. moje oczekiwania nie były wysokie, ale jednak były. chciałam by przyspieszył przyrost, powodował baby hair, a na długości sprawił niesamowity blask. zastosowałam go parę razy na długość, ale darowałam sobie po trzech użyciach, bo strasznie puszył moje włosy i żadna odżywka czy maska nie wygładzała ich w sposób, który by to zniwelował. nie były jakoś bardziej miękkie, odżywione czy błyszczące. ale na skalpie zachowywał się nie najgorzej. był neutralny, lekko koił, nic więcej nie robił, ale z tych gorszych rzeczy nic złego mi się nie przytrafiło. pojawiły się baby hair i przyspieszył przyrost do 2 cm i poradził sobie z moim wypadaniem, które było od czasu odstawienia daktarinu, uff :)

PODSUMOWANIE:
ze względu na parafinę nie kupię go więcej. no cóż, parafina zbyt je puszy (być może punkt rosy miał jeszcze na to wpływ, bo jest ciepło, a ja często używałam mgiełki aloesowej, dlatego to opakowanie co mam wykączę w zimie i poprawię recenzję, jeśli będzie inaczej ;)). nie wrócę do niego więcej, ale jeśli parafina Twoich włosów nie puszy to polecam wypróbować :)

dzisiaj, gdy weszłam bardzo się ucieszyłam, a mianowicie wchodziłyście na mojego bloga ponad 2000 razy! bardzo Wam dziękuję :)




miałyście ją? jak sprawdzała się na waszych włoskach? :)
hair model