nie mogłam przejść obojętnie nad hitem wielu włosomaniaczek. intensywnie, przed każdym myciem stosowałam ją we
. jest moim hitem? jest moim pierwszym rosyjskim kosmetykiem, bardzo byłam ich ciekawa, bo składy mają przepiękne :)
miękki, złotooliwkowy plastik. prześwituje, widać ile produktu zostało. posiada dodatkowe zabezpieczenie przed wylaniem się, co jest dobrym rozwiązaniem biorąc pod uwagę jej konsystencję. bardzo ładna szata graficzna. bez problemu zużyjemy maskę do końca. ogólnie opakowanie bardzo mi się podoba i jest takie jak powinno być. osobiście nie przepadam za maskami w tubkach ;)
ile ja się naczytałam o jej konsystencji.. że jest okropna. rzadka. spływa przez palce. same negatywy. powiem Wam, że nawet miałam chęć polepszyć ją mąką ziemniaczaną. nie miałam jednak do tego powodów :)) fakt faktem konsystencja jest inna, niż w większości masek. porównałabym ją nawet do odżywki/balsamu. jest lejąca się, ale nic nam z palców nie spływa. z łatwością dotrzemy w każde miejsce na skalpie i na długości dobrze się ją rozprowadza. moim zdaniem konsystencja do najgorszych nie należy ;)
SKŁAD:
Aqua (woda),
Yeast Extract (nawilża, ogranicza łojotok, poprawia mikrokrążenie, wzmacnia, przyspiesza przyrost),
Betula Alba Juice (wzmacnia cebulki, nadaje blask, zapobiega wypadaniu),
Inula Helenium Extract (działa antyseptycznie i przeciw bakteryjnie),
Arctostaphylos Uva Ursi Extract (naturalny atyseptyk),
Silybum Marianum Extract (łagodzi stany zapalne, hamuje zmiany skórne),
Cetrimonium Chloride (ułatwia spłukiwanie, emulgator, konserwant, nadaje połysk, wygładza, działa antystatycznie),
Cetearyl Alcohol (emolient tłusty, tworzy film [pośrednie działanie nawilżające], wygładza i zmiękcza),
Ceteareth-20 (substancja myjąca, emulgator, modyfikator reologii),
Guar Gum (modyfikator reologii, zagęstnik, zwiększa lepkość),
Triticum Vulgare Germ Oil (regeneruje, wygładza, chroni przed utratą wody i promieniowaniem UV),
Ribes Aureum Seed Oil (działa przeciwzapalnie, odżywia),
Pinus Sibirica Cone Oil (ogranicza łojotok, zwalcza łupież, przeciwdziałą wypadaniu),
Rosa Canina Fruit Oil (odżywia, nawilża, uelastycznia),
Ascorbic Acid (antyoksydant, działa przeciwzapalnie),
Panthenol (humektant, nawilża, działa przeciwzapalnie, przyspiesza regenerację),
Glucosamine,
Citric Acid (złuszcza, regulator pH, zwiększa trwałość kosmetyku),
Parfum (zapach),
Benzoic Acid (konserwant),
Sorbic Acid (konserwant)
KRÓTKI KOMENTARZ:
wystarczy spojrzeć na kolorki i od razu widzimy z jak pięknym składowo kosmetykiem mamy do czynienia :) znajdziemy tutaj m.in. ekstrakt z drożdży na drugim miejscu, dalej sok brzozowy, ekstrakt z omanu wielkiego, mącznicy lekarskiej, ostropestu plamistego, olej z kiełków pszenicy, olej z nasion białej porzeczki, olej z orzechów cedrowych, olej z owoców dzikiej róży i pantenol. jak większość rosyjskich kosmetyków posiada gumę guar. skład można by rzec, że idealny, a jak z działaniem?
DZIAŁANIE:
na skalp:
myślałam, że będzie nawilżała i po pierwszym użyciu faktycznie tak było. mój skalp nie jest wymagający. ale z następnym użyciem było tylko gorzej. na koniec miesiąca nabawiłam się
przesuszonego skalpu, lekkiego
łupieżu i
czerwonych krosteczek :( wzmogła
przetłuszczanie się. następnego dnia są już nieświeże i bym musiała myć je codziennie, ale nie poddam się i będę walczyć z tym :) włosy przy nasadzie były
obciążone. pomimo spłukiwania jej 5 minut po przejechaniu palcami po skalpie były jakby lekko tłuste, niedomyte. powodowała również
świąd.
na długości:
tutaj mnie nie zachwyciła, ale najgorzej nie było ;) zachowywała się jak lekka odżywka.
ułatwiała rozczesywanie oraz troszkę
zmiękczała. ale efekt był bardzo
krótkotrwały. muszę również dodać, że zbijały się w
strąki i
prostowała skręt.
PODSUMOWANIE:
nie wrócę do niej na pewno. okazała się wielkim niewypałem i nie zachęciła mnie do rosyjskich kosmetyków. cierpię z powodu zapachu, bo jest piękny. nie polecam jej dla
włosów wymagających,
cienkich czy
skłonnych do obciążeń. będę ją teraz ulepszała półproduktami i olejami, może jakoś się sprawdzi ;)
z drożdżami firmy Lewitan sprawa była o wiele przyjemniejsza. zacznę od spraw mniej istotnych. grafika jest prosta. pudełeczko mieści
200 tabletek i producent mówi, by używać
2-4 tabletki 3 x dziennie. przy najmniejszej dawce starczy nam na miesiąc codziennego połykania. od razu muszę zaznaczyć, że brałam 4, 5 lub 6 tabletek 1 x dziennie. dostałam je od przyjaciółki i zostało 141 tabletek, musiałam wszystko rozłożyć tak, by starczyło. zapominałabym łykać tabletki parę razy dziennie, więc brałam całą porcję przed snem. mają
specyficzny zapach :) nie do końca umiem go określić, na pewno nie pachną jak drożdże. trochę
śmierdzą, ale nie jest to uciążliwy zapach i łykając go nie czujemy. bałam się, że mnie po nim
wysypie, lecz nic takiego się nie zdarzyło. łykałam go z myślą o włosach. miłym bonusem było
wzmocnienie się paznokci i ich
szybszy wzrost. niesamowitych efektów na włosach nie zauważyłam. być może razem z maską
przyspieszył przyrost i muszę podkreślić, że to raczej zasługa drożdży w tabletkach, bo maskę używałam niewiele razy. tabletki nie są duże i bez problemu weźmiemy całą porcję 'na raz' :)
stosowałyście je?
hair model